Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ritha z miasteczka Mielec. Mam przejechane 3259.17 kilometrów w tym 177.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ritha.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

wieczorne wypady

Dystans całkowity:209.72 km (w terenie 1.20 km; 0.57%)
Czas w ruchu:12:07
Średnia prędkość:17.31 km/h
Maksymalna prędkość:37.00 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:17.48 km i 1h 00m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
28.06 km 0.00 km teren
01:50 h 15.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Odreagowanie nerwów i strach przed duchem :)

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3

Witam. Jak zwykle jestem opóźniona. A to dlatego, że ta wycieczka była w środę. Po nerwach związanych z moją "cudowną" rodzinką, o których można poczytać u Grześka, postanowiliśmy się zrelaksować na rowerkach. Ja co prawda jeszcze ze śpikiem, ale trudno. Umówiliśmy się z Edkiem, wieczorem, około 18.30. Ja pierwszy raz Foresterkiem w tym roku i pierwszy raz w kasku. Rower po renowacji - lux. Kask też lux.

Rithka i rowerki :P © Ritha


Z Edkiem mieliśmy się spotkać na rondzie za mostem.

Wisłoka o zmroku. © Ritha


Edziu i ja :) © Ritha


Grześ wypatrzył mi niedawno piankową bluzę, która stanie się chyba moją ulubioną – świetnie spełania swoje zadanie.

Bikerka :P © Ritha


Pojechaliśmy do Mielca, pokręciliśmy się trochę, Grześ pokazał Edkowi wiatrak na Borku.

Młyn Wiatrowy Lenartowiczów

Pojechaliśmy na Smoczkę. Nie będę pisać jakimi ulicami itp., bo to nudne. W każdym bądź razie Grześ chciał mi pokazać schron na os. Smoczka, który niedawno znalazł.

Schron na Smoczce. © Ritha


Se siedzę :P © Ritha


I znowu - schron :) © Ritha


Potem pojechaliśmy przez las. Było ciemno jak jasna cholera. Tylko lampki od rowerów świeciły. Hm… trochę się bałam, bo tam kawałek dalej w tych lasach, wg plotki straszy. Tzn. jakieś dwa lata temu było głośno o małej dziewczynce, która się tam ukazuje kierowcom. Mówiono, że jednemu kierowcy tira, który pędził tamtędy z zawrotną prędkością, owa dziewczynka nawet wskoczyła na siedzenie. Brrr… aż mnie dreszcze przechodzą. Nie wiadomo czy to prawda. Była jakaś ekipa z fundacji „Nautilus”, badali teren, wykryli silne pole magnetyczne, ale ducha nie spotkali.

Polowanie na ducha z Przyłęku

Plotki ucichły. Jednak jak tam jechaliśmy to wyobraźnia mi szalała. Miałam wrażenie, że dziewczynka w białej sukience zaraz wskoczy mi na bagażnik. Brrr…

Po prostu ja. © Ritha


Jedziemy...sruuu... © Ritha


Na szczęście po chwili wyłoniły się latarnie i droga, czyli cywilizacja. Uff.. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i czas do domu. Zależało mi wrócić o w miarę rozsądnej porze, bo rano wstaje o 5.15 meeee… A ja taki śpioch jestem! No ale… czego się nie robi… dla pieniędzy :D

Edi chciał jeszcze do Biedronki po zakupki wstąpić.

Pod Biedronką © Ritha


Pilnuję rowerków :) © Ritha


Odblaski działają © Ritha


Fajnie było. Trochę pogadaliśmy po drodze i dlatego prędkość nie była zawrotna. Na wyremontowanym Foresterku jechało się naprawdę dobrze. Mieszczuch też nie jest zły, ale jednak te koła 24”… trochę męczą. Nogi czuły moc, siłę, żeby przycisnąć, jednak gorzej z wydajnością oddechową. Nos zawalony, oddychało się masakrycznie, więc stwierdziliśmy, że nie ma co szaleć.

Edi odłączył od nas na ul. Legionów, a my jeszcze skręciliśmy na momencik w boczną uliczkę. Jest takie miejsce, z którego widać mielecką panoramę. Jakby nie te nerwy, które cały dzień nas trzymały (pomimo potrójnej melisy, którą sobie walnęłam), to byłoby całkiem romantycznie….

Mielecka panorama © Ritha


No i spokojnie wróciliśmy do domu. Ech... jak ja bym chciała z radością i chęcią do domu wracać. A tu nie znoszę wracać. Żle się tu czuję przez tych ludzi. Trzeba się koniecznie wyprowadzić. I to jak najszybciej. Jedyna pozytywna sprawa to moje nasze zwierzątka, które na nas czekają i cieszą się jak wracamy. Bo nie tylko psinka, ale również mój Munio – papużka falista, wita nas zawsze kiedy wracamy, świergocząc po swojemu.

:D © Ritha


Buźka :)

Dane wyjazdu:
17.04 km 0.00 km teren
01:07 h 15.26 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:3.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Próba siodełka. Pierwszy nocny wypad za miasto

Wtorek, 23 lutego 2010 · dodano: 24.02.2010 | Komentarze 0