Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ritha z miasteczka Mielec. Mam przejechane 3259.17 kilometrów w tym 177.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ritha.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

w grupie

Dystans całkowity:1664.26 km (w terenie 103.04 km; 6.19%)
Czas w ruchu:94:43
Średnia prędkość:17.57 km/h
Maksymalna prędkość:45.00 km/h
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:39.63 km i 2h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
45.50 km 11.75 km teren
02:59 h 15.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

23.04.2011

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
54.11 km 2.65 km teren
03:02 h 17.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.2
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Od niechcenia... machnęłam 50'tkę.

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 5

Witam :) Nie jeździłam od tygodnia, miałam pierwszą zmianę, na którą idealnie pasują mi autobusy - to raz. Była okropna pogoda - wiatr, deszcz itp. - to dwa. A trzy to brak czasu i ... chęci. Tydzień dał w dupę, sporo spraw na głowie, mało czasu, jeszcze delegacja itp. Ale wczoraj nadarzyła się okazja. Nasz nowy kolega z Sieradza - Maciek miał ochotę się przejechać, no to my oczywiście chętni. :)

Pojechaliśmy do Sarnowa, przez Mielec, Trześń i Dębiaki. Tam stała trasa zabytkowa - młyn, Cmentarz Ewangelicki i kościółek.

Przy wejściu nna Cmentarz Ewangelicki w Sarnowei - w tym miejscu zawsze pcham :) © Ritha


Na cmentarzu © Ritha


Grześ zawsze spotka jakąś "laskę" po drodze... :P © Ritha


Kościół w Sarnowie © Ritha


Pod kościołem krótki odpoczynek. © Ritha


Następnie pojechaliśmy do Czajkowej. Po drodze zrobiłam się okropnie senna. Jakoś tak para ze mnie uszła. Na rowerku mało co nie zasnęłam (!) Jak można zasnąć na rowerze, nie? No ale jakoś tak dziwnie... Zatrzymaliśmy się przy dużych, starych dębach. Grześ chciał zrobić zdjęcie, ja mu weszłam w kadr, zaczęłam się cofać z rowerem i jak nie grzmotnę jaka długa! Mój tyłek a raczej udo zaliczyło bliskie spotkanie z pedałem i dziś mam ogromnego siniaka z obtarciem. :(

Duuuże drzewko :) © Ritha


W lesie :) © Ritha


Rzeczka o nazwie Kozieniec © Ritha


Następnie pojechaliśmy pod kapliczkę św. Huberta.

Kapliczka św. Huberta © Ritha


Bardzo przyjemnie i klimatycznie było w tym lesie. :)

Rzeka Jamnica przy kapliczce. © Ritha


Kffffiatki :) © Ritha


No i postanowiliśmy wracać. Pojechaliśmy przez Grochowe, Trześń, Ławnicę, Malinie i Chorzelów.

Wracamy. © Ritha


Po drodze zobaczyliśmy bociany.

Boćki, kleklekelkle... © Ritha


Wiosna już wszędzie pełną parą i w przyrodzie i w ... serduszkach :)

Wiosna w przyrodzie... © Ritha


.... i wiosna w serduszkach :) © Ritha


Lecę do pracy Kochani. Tak patrzę przez okno i chyba zdecyduję się na... rowerek :) Papapapapa.

Dane wyjazdu:
61.12 km 15.50 km teren
03:31 h 17.38 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

60 km przez Puszczę Sandomierską :)

Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 5

Wczoraj planowana od kilku dni wycieczka. Wreszcie jakaś większa ekipa, bo „aż” 5 osób. :) Ja i Grześ oczywiście, Edi i jeszcze dwójka znajomych. Umówiliśmy się wczesnym popołudniem. Pogoda była wyśmienita – chyba najładniejszy dzień póki co w tym roku. Choć co prawda był lekki wiatr.

Czekamy na Edzia © Ritha


Pojechaliśmy przez las, a uściślając – przez Puszczę Sandomierską, w stronę Szydłowca. Potem przez Toporów do Ostrów Tuszowskich.

Jedziemy :) © Ritha


Koleżanka miała problem z rowerem i dlatego musieliśmy robić przystanki.

Odpoczynek © Ritha


Skręciliśmy na chwilę przy rzeczce Babulówce, bo chłopaki chcieli jechać do jej źródeł. Urokliwe miejsce.

U żródeł Babulówki © Ritha


W Toporowie zatrzymaliśmy się na mostku nad rzeką Złotką.

Nad Złotką © Ritha


Przed Ostrowami zaczęły się podjazdy. Jestem zadowolona, bo w tym roku szło mi dużo lepiej niż w tamtym na tej samej trasie. :)

Pod górkę © Ritha


:) © Ritha


Kwiatuszki... © Ritha


W końcu dotarliśmy do Ostrów Tuszowskich, a tam piękny kościół – Sanktuarium Madonny z Puszczy.

Sanktuarium Madonny z puszczy © Ritha


Skręciliśmy w stronę Przyłęku i tam kolejny przystanek – tym razem na amciu. Towarzystwo dopadło sklepu, a ja pilnowałam rowerów.

Rowerowisko :) © Ritha


Zjedliśmy lody i banany i dalej w drogę. Grześ wiedział, że gdzieś w okolicy jest bunkier poniemiecki. Trochę pokrążyliśmy i w końcu znaleźliśmy.

Poniemiecki bunkier © Ritha


W bunkrze © Ritha


Ech..... © Ritha


Następnie pojechaliśmy do Rezerwatu Buczyna. Bardzo mi się tam podoba, bo jak na las to jest bardzo czysto i przejrzyście. Mnóstwo pięknych, ogromnych buków, a pod nimi kwiatki, które niestety jeszcze nie kwitły.

W Rezerwacie Buczyna © Ritha


Duuże drzewko, a Ritha taaaka mała :P © Ritha


W Buczynie... © Ritha


No i czas kierować się w stronę domu. Pojechaliśmy drogą Rzeszowską. Całe szczęście, że niedziela, bo zwykle jest tu okropny ruch.

Zatrzymaliśmy się jeszcze w przydrożnej kapliczce.

Przydrożna kapliczka © Ritha


Chłopaki chcieli poszukać cmentarza żołnierzy niemieckich, który jest „gdzieś w lesie”. Zarósł, miasto zaniedbało, a ludzie zaczęli sami trochę o niego dbać. Przynajmniej oznaczyli taśmami obszar cmentarza, zrobili tabliczkę i krzyże. Kilka mogił było niestety już rozkopanych.

Cmentarz Werhmachtu © Ritha


Mogiła © Ritha


I stąd już wprost do Mielca. I wyszła póki co najdłuższa wycieczka w tym roku. :)

Do domku! © Ritha


Dane wyjazdu:
48.25 km 0.80 km teren
02:58 h 16.26 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:4.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Już prawie 50'tka :P

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 4

Wczoraj w końcu pogada dopisała. Było słonecznie, choć trochę chłodnno i lekki wiatr. Ale nie będziemy wybrzydzać. Zwłaszcza, że byliśmy umówieni z chłopakami. Z chłopakami… taaa, towarzystwo się wykruszyło, pozostał tylko Edziu. Umówiliśmy się więc punkt 13.00 pod Antkiem.

Antek wita przyjeżdżających do Mielca :) © Ritha


Pojechaliśmy przez kładkę do Podleszan i tam prosto w stronę Książnic.

Kościół w Książnicach © Ritha


Grześ dziś chciał porobić trochę zdjęć, dlatego robiliśmy sporo przystanków. Po drodze spotkaliśmy jak zwykle mnóstwo kapliczek.

Przydrożna kapliczka © Ritha


Chwila oddechu © Ritha


Z Książnic pojechaliśmy przez Kiełków. Tam skręciliśmy w boczną uliczkę pod kościół o dość ciekawej budowie. Następnie przez Błonie do naszego punktu docelowego, czyli Przecławia.

W siną dal... © Ritha


Kościół w Kiełkowie © Ritha


No i jesteśmy :)

Zamek w Przecławiu © Ritha


W parku zamkowym © Ritha


Zamek Reyów © Ritha


Armata :) © Ritha


Pokręciliśmy się po parku. Krokusiki już pięknie kwitną. Ukształtowanie teranu przy zamku jest dość faliste. Nie wszędzie da się podjechać rowerem.

Pcham.... © Ritha


Myślę... :) © Ritha


Przejechaliśmy jeszcze przez rynek w Przecławiu (który od niedawna znów jest miastem) i podjechaliśmy pod kościół. Akurat zaczynała się msza, więc byliśmy atrakcją turystyczną w naszych kaskach i ciuszkach rowerowych. :)

Rynek w Przecławiu © Ritha


Kościół w Przecławiu © Ritha


Zamyśliłam się.... © Ritha


Wyjeżdżając już z Przecławia zauważyliśmy jeszcze jedną kapliczkę. Jest na niej zaznaczony poziom, do którego była zalana w 1934r. Jest to około ¾ jej wysokości.

Kapliczka, zalana w 1934r. © Ritha


No to jedziemy w stronę Tuszymy przez most, który miał wyjątkowo wąski przejazd dla rowerzystów :/ Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że służy także za chodnik.

Most Przecław - Tuszyma © Ritha


Z Tuszymy pojechaliśmy na Dobrynin. Tam zatrzymaliśmy się przez cmentarzu, gdzie naszą uwagę zwrócił nowy obelisk, postawiony w 2010r. ku czci mieszkańców poległych w II wojnie światowej.

Krzyż i pamiątkowa tablica © Ritha


Kościół w Dobryninie © Ritha


Tu w Dobryninie kolejna kapliczka i coś dziwnego – ni to piwnica typu „ziemianka”, ni to schron jakiś poniemiecki… W każdym razie ciekawy obiekt.

Krzywa kapliczka w Dobryninie © Ritha



Ziemianka lub schron © Ritha


Z Dobrynina pojechaliśmy do Rzemienia. Chcieliśmy „zaliczyć” Pałac Szaszkiewiczów i obronną basztę.

Pałac Szaszkiewiczów W Rzemieniu © Ritha


Pałac c.d. :) © Ritha


Obronna baszta w Rzemieniu © Ritha


Ja i baszta :P © Ritha


No i wystarczy na dziś. Trzeba wraca ć do domku na amciu :)

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :) © Ritha


Dane wyjazdu:
28.06 km 0.00 km teren
01:50 h 15.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Odreagowanie nerwów i strach przed duchem :)

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3

Witam. Jak zwykle jestem opóźniona. A to dlatego, że ta wycieczka była w środę. Po nerwach związanych z moją "cudowną" rodzinką, o których można poczytać u Grześka, postanowiliśmy się zrelaksować na rowerkach. Ja co prawda jeszcze ze śpikiem, ale trudno. Umówiliśmy się z Edkiem, wieczorem, około 18.30. Ja pierwszy raz Foresterkiem w tym roku i pierwszy raz w kasku. Rower po renowacji - lux. Kask też lux.

Rithka i rowerki :P © Ritha


Z Edkiem mieliśmy się spotkać na rondzie za mostem.

Wisłoka o zmroku. © Ritha


Edziu i ja :) © Ritha


Grześ wypatrzył mi niedawno piankową bluzę, która stanie się chyba moją ulubioną – świetnie spełania swoje zadanie.

Bikerka :P © Ritha


Pojechaliśmy do Mielca, pokręciliśmy się trochę, Grześ pokazał Edkowi wiatrak na Borku.

Młyn Wiatrowy Lenartowiczów

Pojechaliśmy na Smoczkę. Nie będę pisać jakimi ulicami itp., bo to nudne. W każdym bądź razie Grześ chciał mi pokazać schron na os. Smoczka, który niedawno znalazł.

Schron na Smoczce. © Ritha


Se siedzę :P © Ritha


I znowu - schron :) © Ritha


Potem pojechaliśmy przez las. Było ciemno jak jasna cholera. Tylko lampki od rowerów świeciły. Hm… trochę się bałam, bo tam kawałek dalej w tych lasach, wg plotki straszy. Tzn. jakieś dwa lata temu było głośno o małej dziewczynce, która się tam ukazuje kierowcom. Mówiono, że jednemu kierowcy tira, który pędził tamtędy z zawrotną prędkością, owa dziewczynka nawet wskoczyła na siedzenie. Brrr… aż mnie dreszcze przechodzą. Nie wiadomo czy to prawda. Była jakaś ekipa z fundacji „Nautilus”, badali teren, wykryli silne pole magnetyczne, ale ducha nie spotkali.

Polowanie na ducha z Przyłęku

Plotki ucichły. Jednak jak tam jechaliśmy to wyobraźnia mi szalała. Miałam wrażenie, że dziewczynka w białej sukience zaraz wskoczy mi na bagażnik. Brrr…

Po prostu ja. © Ritha


Jedziemy...sruuu... © Ritha


Na szczęście po chwili wyłoniły się latarnie i droga, czyli cywilizacja. Uff.. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i czas do domu. Zależało mi wrócić o w miarę rozsądnej porze, bo rano wstaje o 5.15 meeee… A ja taki śpioch jestem! No ale… czego się nie robi… dla pieniędzy :D

Edi chciał jeszcze do Biedronki po zakupki wstąpić.

Pod Biedronką © Ritha


Pilnuję rowerków :) © Ritha


Odblaski działają © Ritha


Fajnie było. Trochę pogadaliśmy po drodze i dlatego prędkość nie była zawrotna. Na wyremontowanym Foresterku jechało się naprawdę dobrze. Mieszczuch też nie jest zły, ale jednak te koła 24”… trochę męczą. Nogi czuły moc, siłę, żeby przycisnąć, jednak gorzej z wydajnością oddechową. Nos zawalony, oddychało się masakrycznie, więc stwierdziliśmy, że nie ma co szaleć.

Edi odłączył od nas na ul. Legionów, a my jeszcze skręciliśmy na momencik w boczną uliczkę. Jest takie miejsce, z którego widać mielecką panoramę. Jakby nie te nerwy, które cały dzień nas trzymały (pomimo potrójnej melisy, którą sobie walnęłam), to byłoby całkiem romantycznie….

Mielecka panorama © Ritha


No i spokojnie wróciliśmy do domu. Ech... jak ja bym chciała z radością i chęcią do domu wracać. A tu nie znoszę wracać. Żle się tu czuję przez tych ludzi. Trzeba się koniecznie wyprowadzić. I to jak najszybciej. Jedyna pozytywna sprawa to moje nasze zwierzątka, które na nas czekają i cieszą się jak wracamy. Bo nie tylko psinka, ale również mój Munio – papużka falista, wita nas zawsze kiedy wracamy, świergocząc po swojemu.

:D © Ritha


Buźka :)

Dane wyjazdu:
42.85 km 4.80 km teren
02:42 h 15.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Błotkiem przez las, asfaltem śladem zabytków :)

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 6

Planowaliśmy już kilka dni, że dziś gdzieś się ruszymy rowerkami. Zapowiadali ładną pogodę i sprawdziło się - pięknie, słonecznie, cieplutko - lux. Wyruszyliśmy w samo południe, wstępując jeszcze po - jak to mój Grześ określił - "hełmofon". Dziś pojechał z nami kolega Marcin, który dołączył po drodze. Nie wiedzieliśmy gdzie jechać, więc sruu... przed siebie.

Melnox na mieleckiej Strefie Ekonomicznej © Ritha


Pojechaliśmy więc przez Smoczkę i strefę w stronę Mościsk, odbijając na Wolę Chorzelowską. Tam są torfowiska.

Torfowiska na Woli Chorzelowskiej © Ritha


Na Woli Chorzelowskiej © Ritha


Fajnie, cisza, spokój, ani żywej duszy. Nie spotkaliśmy jednak pary łabądków, która tu zamieszkuje. Gdzieś się skryła. Ok, nie ma co, trzeba pędzić dalej. Chcieliśmy przebić się przez las, jednak nie było to łatwe. Rozmoczone drogi leśne, kałuże, błoto, masakra. Ja zaliczyłam glebę, na szczęście chłopaki nie zdążyli tego sfotografować. :p

Jedziemy przez las. © Ritha


Odpoczynek w lesie. :) © Ritha


W końcu przebiliśmy się na Dębiaki. Jest asfalt, hura! Od razu mniejsze tarcie i tym samym mniejsza mordęka! Pojechaliśmy do Sarnowa. Tam trochę zabytków po drodze co by się ukulturalnić :P Młyn wodny, XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki oraz piękny stary kościółek, który jest tak zadbany, że wcale na stary nie wygląda.

Młyn wodny w Sarnowie © Ritha


Więcej informacji na temat kościółka i cmentarza:
Cmentarz Ewangelicki XIX w.

Kościół w Sarnowie z 1833r.

XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki © Ritha


Kościół w Sarnowie. © Ritha


Kościół w środku © Ritha


Oki, wstąpiliśmy jeszcze do miejscowego sklepu po banana i pićku i wracamy do domku.


Odpoczynek pod kościółkiem © Ritha


Wracamy do domu © Ritha


Po drodze w Grochowym mijamy nowe elektrownie wiatrowe.

Wiatraki w Grochowym © Ritha


W Mielcu rozstaliśmy się z Marcinem i pojechaliśmy do domku grzać obiadek. Powiem Wam, że dało mi to trochę w dupę. Kondycji brak, wszystko mnie boli. Ale i tak już planujemy kolejną wycieczkę, nie ma, że boli.



Dane wyjazdu:
37.00 km 0.00 km teren
02:10 h 17.08 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Zakończenie sezonu (spóźnione)

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 0

Wycieczka na Zamek w Przecławiu. Ja, mój Dadasik, moja mama i jej Franco - Włoch. Próbowaliśmy się zintegrować, ale wiele z tego nie wyszło. Spóźniony wpis z tamtego roku za co przepraszam. I mocne postanowienie poprawy - zaczynam prowadzić porządnie bloga w tym roku! Nie ma to tamto. :)

Dane wyjazdu:
20.40 km 0.00 km teren
01:23 h 14.75 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:16.5
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Mielecka masa krytyczna.

Piątek, 25 czerwca 2010 · dodano: 30.06.2010 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
66.51 km 3.40 km teren
03:19 h 20.05 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Przyjemne z pożytecznym - wycieczka + trening

Wtorek, 20 kwietnia 2010 · dodano: 21.04.2010 | Komentarze 2



Dane wyjazdu:
35.90 km 1.90 km teren
01:52 h 19.23 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Standardowo...

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 18.04.2010 | Komentarze 0

Cudowna pogoda - słoneczko, bezwietrznie ( przynajmniej na początku ), a poza tym puste drogi - wszyscy przed telewizorami ! W planach było oglądanie uroczystości pogrzebowych całe popołudnie, jednak nie wytrzymaliśmy, za dużo tego ostatnimi dniami, zresztą czeka nas jeszcze pogrzeb posła Leszka Deptuły we wtorek. Skoczyliśmy na rowerki i wspólnie z kolegą Edkiem ruszyliśmy na spokojną , standardową wycieczkę.....