Info
Ten blog rowerowy prowadzi Ritha z miasteczka Mielec. Mam przejechane 3259.17 kilometrów w tym 177.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.12 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Luty1 - 3
- 2013, Kwiecień3 - 2
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 3
- 2012, Maj27 - 13
- 2012, Kwiecień17 - 19
- 2012, Marzec26 - 28
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień4 - 9
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 2
- 2011, Maj11 - 4
- 2011, Kwiecień13 - 25
- 2011, Marzec10 - 35
- 2010, Sierpień1 - 0
- 2010, Czerwiec8 - 2
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień8 - 4
- 2010, Marzec7 - 2
- 2010, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
25-50km
Dystans całkowity: | 1485.90 km (w terenie 64.56 km; 4.34%) |
Czas w ruchu: | 79:19 |
Średnia prędkość: | 18.73 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.00 km/h |
Liczba aktywności: | 42 |
Średnio na aktywność: | 35.38 km i 1h 53m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
43.40 km
4.40 km teren
02:21 h
18.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
30.05.2011r.
Poniedziałek, 30 maja 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
44.19 km
7.40 km teren
02:09 h
20.55 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
29.05.2011r.
Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
45.11 km
0.00 km teren
02:15 h
20.05 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
24.05.2011. Gawłuszowice
Wtorek, 24 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 2
Wczoraj mi się okropnie nie chciało jeździć. Po 8 godzinach kłócenia się z dłużnikami nie miałam ochoty na nic. :( Ludzie są nienormalni - jak można mieć 4 komorników i mieć w nosie czy będzie się mieć piątego? No mniejsza z tym. Grzesiek miał ochotę pojeździć, Artur z Moniką też, więc zmobilizowałam się i wsiadłam na rower.I cała zmuła i niemoc przeszła mi od razu. Przepiękna pogoda, wieczorem około godz.18.00, słońce, bezwietrznie,bezchmurnie... Pojechaliśmy na lotnisko - zapach traw, normalnie poczułam się jakbym miała 14 lat i zaczynały się wakacje. Jechało mi się super. W ogóle nie poczułam tych 40 km, kondycja coraz lepsza. Pamiętam jeszcze rok, dwa lata temu, na tej trasie nieźle się męczyłam - teraz light.
Około 20.00 zaczęła się pojawiać ogromna (choć pięknie oświetlona przez słońce) chmura. Zagęściliśmy ruchy. Coraz bliżej Mielca już konkretnie się błyskało. Ja panicznie się boje burzy, gdy jestem na rowerze. Na szczęście zdążyliśmy a burza i tak koniec końców poszła bokiem. Prysznic, kolacja i lulu. I nowa energia na kolejny dzień, a wszystko dzięki rowerkowi. :)
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
26.50 km
5.50 km teren
01:35 h
16.74 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
19.05.2011
Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
32.40 km
3.35 km teren
01:52 h
17.36 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
14.05.2011
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
27.00 km
1.70 km teren
01:28 h
18.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
28.04.2011
Czwartek, 28 kwietnia 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
45.50 km
11.75 km teren
02:59 h
15.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
23.04.2011
Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
48.25 km
0.80 km teren
02:58 h
16.26 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:4.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Już prawie 50'tka :P
Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 4
Wczoraj w końcu pogada dopisała. Było słonecznie, choć trochę chłodnno i lekki wiatr. Ale nie będziemy wybrzydzać. Zwłaszcza, że byliśmy umówieni z chłopakami. Z chłopakami… taaa, towarzystwo się wykruszyło, pozostał tylko Edziu. Umówiliśmy się więc punkt 13.00 pod Antkiem.Antek wita przyjeżdżających do Mielca :)© Ritha
Pojechaliśmy przez kładkę do Podleszan i tam prosto w stronę Książnic.
Kościół w Książnicach© Ritha
Grześ dziś chciał porobić trochę zdjęć, dlatego robiliśmy sporo przystanków. Po drodze spotkaliśmy jak zwykle mnóstwo kapliczek.
Przydrożna kapliczka© Ritha
Chwila oddechu© Ritha
Z Książnic pojechaliśmy przez Kiełków. Tam skręciliśmy w boczną uliczkę pod kościół o dość ciekawej budowie. Następnie przez Błonie do naszego punktu docelowego, czyli Przecławia.
W siną dal...© Ritha
Kościół w Kiełkowie© Ritha
No i jesteśmy :)
Zamek w Przecławiu© Ritha
W parku zamkowym© Ritha
Zamek Reyów© Ritha
Armata :)© Ritha
Pokręciliśmy się po parku. Krokusiki już pięknie kwitną. Ukształtowanie teranu przy zamku jest dość faliste. Nie wszędzie da się podjechać rowerem.
Pcham....© Ritha
Myślę... :)© Ritha
Przejechaliśmy jeszcze przez rynek w Przecławiu (który od niedawna znów jest miastem) i podjechaliśmy pod kościół. Akurat zaczynała się msza, więc byliśmy atrakcją turystyczną w naszych kaskach i ciuszkach rowerowych. :)
Rynek w Przecławiu© Ritha
Kościół w Przecławiu© Ritha
Zamyśliłam się....© Ritha
Wyjeżdżając już z Przecławia zauważyliśmy jeszcze jedną kapliczkę. Jest na niej zaznaczony poziom, do którego była zalana w 1934r. Jest to około ¾ jej wysokości.
Kapliczka, zalana w 1934r.© Ritha
No to jedziemy w stronę Tuszymy przez most, który miał wyjątkowo wąski przejazd dla rowerzystów :/ Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że służy także za chodnik.
Most Przecław - Tuszyma© Ritha
Z Tuszymy pojechaliśmy na Dobrynin. Tam zatrzymaliśmy się przez cmentarzu, gdzie naszą uwagę zwrócił nowy obelisk, postawiony w 2010r. ku czci mieszkańców poległych w II wojnie światowej.
Krzyż i pamiątkowa tablica© Ritha
Kościół w Dobryninie© Ritha
Tu w Dobryninie kolejna kapliczka i coś dziwnego – ni to piwnica typu „ziemianka”, ni to schron jakiś poniemiecki… W każdym razie ciekawy obiekt.
Krzywa kapliczka w Dobryninie© Ritha
Ziemianka lub schron© Ritha
Z Dobrynina pojechaliśmy do Rzemienia. Chcieliśmy „zaliczyć” Pałac Szaszkiewiczów i obronną basztę.
Pałac Szaszkiewiczów W Rzemieniu© Ritha
Pałac c.d. :)© Ritha
Obronna baszta w Rzemieniu© Ritha
Ja i baszta :P© Ritha
No i wystarczy na dziś. Trzeba wraca ć do domku na amciu :)
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)© Ritha
Kategoria z Grzesiem, w grupie, 25-50km, weekendowy relaks
Dane wyjazdu:
28.06 km
0.00 km teren
01:50 h
15.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Odreagowanie nerwów i strach przed duchem :)
Środa, 23 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3
Witam. Jak zwykle jestem opóźniona. A to dlatego, że ta wycieczka była w środę. Po nerwach związanych z moją "cudowną" rodzinką, o których można poczytać u Grześka, postanowiliśmy się zrelaksować na rowerkach. Ja co prawda jeszcze ze śpikiem, ale trudno. Umówiliśmy się z Edkiem, wieczorem, około 18.30. Ja pierwszy raz Foresterkiem w tym roku i pierwszy raz w kasku. Rower po renowacji - lux. Kask też lux.Rithka i rowerki :P© Ritha
Z Edkiem mieliśmy się spotkać na rondzie za mostem.
Wisłoka o zmroku.© Ritha
Edziu i ja :)© Ritha
Grześ wypatrzył mi niedawno piankową bluzę, która stanie się chyba moją ulubioną – świetnie spełania swoje zadanie.
Bikerka :P© Ritha
Pojechaliśmy do Mielca, pokręciliśmy się trochę, Grześ pokazał Edkowi wiatrak na Borku.
Młyn Wiatrowy Lenartowiczów
Pojechaliśmy na Smoczkę. Nie będę pisać jakimi ulicami itp., bo to nudne. W każdym bądź razie Grześ chciał mi pokazać schron na os. Smoczka, który niedawno znalazł.
Schron na Smoczce.© Ritha
Se siedzę :P© Ritha
I znowu - schron :)© Ritha
Potem pojechaliśmy przez las. Było ciemno jak jasna cholera. Tylko lampki od rowerów świeciły. Hm… trochę się bałam, bo tam kawałek dalej w tych lasach, wg plotki straszy. Tzn. jakieś dwa lata temu było głośno o małej dziewczynce, która się tam ukazuje kierowcom. Mówiono, że jednemu kierowcy tira, który pędził tamtędy z zawrotną prędkością, owa dziewczynka nawet wskoczyła na siedzenie. Brrr… aż mnie dreszcze przechodzą. Nie wiadomo czy to prawda. Była jakaś ekipa z fundacji „Nautilus”, badali teren, wykryli silne pole magnetyczne, ale ducha nie spotkali.
Polowanie na ducha z Przyłęku
Plotki ucichły. Jednak jak tam jechaliśmy to wyobraźnia mi szalała. Miałam wrażenie, że dziewczynka w białej sukience zaraz wskoczy mi na bagażnik. Brrr…
Po prostu ja.© Ritha
Jedziemy...sruuu...© Ritha
Na szczęście po chwili wyłoniły się latarnie i droga, czyli cywilizacja. Uff.. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i czas do domu. Zależało mi wrócić o w miarę rozsądnej porze, bo rano wstaje o 5.15 meeee… A ja taki śpioch jestem! No ale… czego się nie robi… dla pieniędzy :D
Edi chciał jeszcze do Biedronki po zakupki wstąpić.
Pod Biedronką© Ritha
Pilnuję rowerków :)© Ritha
Odblaski działają© Ritha
Fajnie było. Trochę pogadaliśmy po drodze i dlatego prędkość nie była zawrotna. Na wyremontowanym Foresterku jechało się naprawdę dobrze. Mieszczuch też nie jest zły, ale jednak te koła 24”… trochę męczą. Nogi czuły moc, siłę, żeby przycisnąć, jednak gorzej z wydajnością oddechową. Nos zawalony, oddychało się masakrycznie, więc stwierdziliśmy, że nie ma co szaleć.
Edi odłączył od nas na ul. Legionów, a my jeszcze skręciliśmy na momencik w boczną uliczkę. Jest takie miejsce, z którego widać mielecką panoramę. Jakby nie te nerwy, które cały dzień nas trzymały (pomimo potrójnej melisy, którą sobie walnęłam), to byłoby całkiem romantycznie….
Mielecka panorama© Ritha
No i spokojnie wróciliśmy do domu. Ech... jak ja bym chciała z radością i chęcią do domu wracać. A tu nie znoszę wracać. Żle się tu czuję przez tych ludzi. Trzeba się koniecznie wyprowadzić. I to jak najszybciej. Jedyna pozytywna sprawa to moje nasze zwierzątka, które na nas czekają i cieszą się jak wracamy. Bo nie tylko psinka, ale również mój Munio – papużka falista, wita nas zawsze kiedy wracamy, świergocząc po swojemu.
:D© Ritha
Buźka :)
Kategoria z Grzesiem, w grupie, 25-50km, wieczorne wypady
Dane wyjazdu:
42.85 km
4.80 km teren
02:42 h
15.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Błotkiem przez las, asfaltem śladem zabytków :)
Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 6
Planowaliśmy już kilka dni, że dziś gdzieś się ruszymy rowerkami. Zapowiadali ładną pogodę i sprawdziło się - pięknie, słonecznie, cieplutko - lux. Wyruszyliśmy w samo południe, wstępując jeszcze po - jak to mój Grześ określił - "hełmofon". Dziś pojechał z nami kolega Marcin, który dołączył po drodze. Nie wiedzieliśmy gdzie jechać, więc sruu... przed siebie.Melnox na mieleckiej Strefie Ekonomicznej© Ritha
Pojechaliśmy więc przez Smoczkę i strefę w stronę Mościsk, odbijając na Wolę Chorzelowską. Tam są torfowiska.
Torfowiska na Woli Chorzelowskiej© Ritha
Na Woli Chorzelowskiej© Ritha
Fajnie, cisza, spokój, ani żywej duszy. Nie spotkaliśmy jednak pary łabądków, która tu zamieszkuje. Gdzieś się skryła. Ok, nie ma co, trzeba pędzić dalej. Chcieliśmy przebić się przez las, jednak nie było to łatwe. Rozmoczone drogi leśne, kałuże, błoto, masakra. Ja zaliczyłam glebę, na szczęście chłopaki nie zdążyli tego sfotografować. :p
Jedziemy przez las.© Ritha
Odpoczynek w lesie. :)© Ritha
W końcu przebiliśmy się na Dębiaki. Jest asfalt, hura! Od razu mniejsze tarcie i tym samym mniejsza mordęka! Pojechaliśmy do Sarnowa. Tam trochę zabytków po drodze co by się ukulturalnić :P Młyn wodny, XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki oraz piękny stary kościółek, który jest tak zadbany, że wcale na stary nie wygląda.
Młyn wodny w Sarnowie© Ritha
Więcej informacji na temat kościółka i cmentarza:
Cmentarz Ewangelicki XIX w.
Kościół w Sarnowie z 1833r.
XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki© Ritha
Kościół w Sarnowie.© Ritha
Kościół w środku© Ritha
Oki, wstąpiliśmy jeszcze do miejscowego sklepu po banana i pićku i wracamy do domku.
Odpoczynek pod kościółkiem© Ritha
Wracamy do domu© Ritha
Po drodze w Grochowym mijamy nowe elektrownie wiatrowe.
Wiatraki w Grochowym© Ritha
W Mielcu rozstaliśmy się z Marcinem i pojechaliśmy do domku grzać obiadek. Powiem Wam, że dało mi to trochę w dupę. Kondycji brak, wszystko mnie boli. Ale i tak już planujemy kolejną wycieczkę, nie ma, że boli.
Kategoria 25-50km, w grupie, z Grzesiem, weekendowy relaks