Info

Więcej o mnie.



Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Luty1 - 3
- 2013, Kwiecień3 - 2
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 3
- 2012, Maj27 - 13
- 2012, Kwiecień17 - 19
- 2012, Marzec26 - 28
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień4 - 9
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 2
- 2011, Maj11 - 4
- 2011, Kwiecień13 - 25
- 2011, Marzec10 - 35
- 2010, Sierpień1 - 0
- 2010, Czerwiec8 - 2
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień8 - 4
- 2010, Marzec7 - 2
- 2010, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2011
Dystans całkowity: | 284.24 km (w terenie 31.60 km; 11.12%) |
Czas w ruchu: | 16:42 |
Średnia prędkość: | 17.02 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 21.86 km i 1h 17m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
11.50 km
0.00 km teren
00:42 h
16.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Praca - powrót w deszczu.
Poniedziałek, 4 kwietnia 2011 · dodano: 05.04.2011 | Komentarze 7
Wczoraj znów do pracy rowerem. Pogada piękna - słońce i 22 st. C. Pojechaliśmy z Grzesiem. Ja oczywiście moim Mieszczuszkiem.
Miesczzuszek :)© Ritha
Chciałam podjechać jeszcze pod biblioteką oddać książki, które i tak już mam spóźnione z oddaniem.

Trzeba by w końcu oddać książki :)© Ritha
Ja pojechałam do pracy, a Grześ dalej w miasto. Był umówiony na wieczorne kręcenie z Edziem. No i siedziałam w pracy przy oknie i tylko patrzyłam czy pogada wytrzyma, bo chmury szły i wyglądało mi to na dłuższe lanie. W TV zapowiadali przelotne opady. Taa ... tak się rozpadało, że pół nocy słyszałam jak stuka o parapet. No i ulewa największa akurat jak wracaliśmy do domu. Zmokliśmy totalnie. Do suchej nitki.

Ulewa.© Ritha
Miałam sobie więc dać dziś spokój z rowerem, ale chyba jednak się skuszę, bo coś się przejaśnia... :)
Kategoria 0-25km, praca, z Grzesiem
Dane wyjazdu:
61.12 km
15.50 km teren
03:31 h
17.38 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
60 km przez Puszczę Sandomierską :)
Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 04.04.2011 | Komentarze 5
Wczoraj planowana od kilku dni wycieczka. Wreszcie jakaś większa ekipa, bo „aż” 5 osób. :) Ja i Grześ oczywiście, Edi i jeszcze dwójka znajomych. Umówiliśmy się wczesnym popołudniem. Pogoda była wyśmienita – chyba najładniejszy dzień póki co w tym roku. Choć co prawda był lekki wiatr.
Czekamy na Edzia© Ritha
Pojechaliśmy przez las, a uściślając – przez Puszczę Sandomierską, w stronę Szydłowca. Potem przez Toporów do Ostrów Tuszowskich.

Jedziemy :)© Ritha
Koleżanka miała problem z rowerem i dlatego musieliśmy robić przystanki.

Odpoczynek© Ritha
Skręciliśmy na chwilę przy rzeczce Babulówce, bo chłopaki chcieli jechać do jej źródeł. Urokliwe miejsce.

U żródeł Babulówki© Ritha
W Toporowie zatrzymaliśmy się na mostku nad rzeką Złotką.

Nad Złotką© Ritha
Przed Ostrowami zaczęły się podjazdy. Jestem zadowolona, bo w tym roku szło mi dużo lepiej niż w tamtym na tej samej trasie. :)

Pod górkę© Ritha

:)© Ritha

Kwiatuszki...© Ritha
W końcu dotarliśmy do Ostrów Tuszowskich, a tam piękny kościół – Sanktuarium Madonny z Puszczy.

Sanktuarium Madonny z puszczy© Ritha
Skręciliśmy w stronę Przyłęku i tam kolejny przystanek – tym razem na amciu. Towarzystwo dopadło sklepu, a ja pilnowałam rowerów.

Rowerowisko :)© Ritha
Zjedliśmy lody i banany i dalej w drogę. Grześ wiedział, że gdzieś w okolicy jest bunkier poniemiecki. Trochę pokrążyliśmy i w końcu znaleźliśmy.

Poniemiecki bunkier© Ritha

W bunkrze© Ritha

Ech.....© Ritha
Następnie pojechaliśmy do Rezerwatu Buczyna. Bardzo mi się tam podoba, bo jak na las to jest bardzo czysto i przejrzyście. Mnóstwo pięknych, ogromnych buków, a pod nimi kwiatki, które niestety jeszcze nie kwitły.

W Rezerwacie Buczyna© Ritha

Duuże drzewko, a Ritha taaaka mała :P© Ritha

W Buczynie...© Ritha
No i czas kierować się w stronę domu. Pojechaliśmy drogą Rzeszowską. Całe szczęście, że niedziela, bo zwykle jest tu okropny ruch.
Zatrzymaliśmy się jeszcze w przydrożnej kapliczce.

Przydrożna kapliczka© Ritha
Chłopaki chcieli poszukać cmentarza żołnierzy niemieckich, który jest „gdzieś w lesie”. Zarósł, miasto zaniedbało, a ludzie zaczęli sami trochę o niego dbać. Przynajmniej oznaczyli taśmami obszar cmentarza, zrobili tabliczkę i krzyże. Kilka mogił było niestety już rozkopanych.

Cmentarz Werhmachtu© Ritha

Mogiła© Ritha
I stąd już wprost do Mielca. I wyszła póki co najdłuższa wycieczka w tym roku. :)

Do domku!© Ritha
Kategoria 50-100km, w grupie, z Grzesiem, weekendowy relaks
Dane wyjazdu:
12.03 km
0.00 km teren
00:42 h
17.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Praca.
Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 2
Wczoraj pojechałam do pracy sama i myślałam, że nie wrócę rowerem przez burzę. Na szczęście przestało padać i nawet Grześ przyjechał po mnie. Nadrobiliśmy jeszcze 2 km jadąc trochę na około przez miasto i w sumie wyszło 12 km. Podsumowując tydzień - 5 dni do pracy i z powrotem i uzbierało się z tego ponad 50km. :) Kategoria 0-25km, praca, z Grzesiem