Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Ritha z miasteczka Mielec. Mam przejechane 3259.17 kilometrów w tym 177.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.12 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Ritha.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:205.51 km (w terenie 5.90 km; 2.87%)
Czas w ruchu:13:10
Średnia prędkość:15.61 km/h
Maksymalna prędkość:36.00 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:22.83 km i 1h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
10.13 km 0.00 km teren
00:36 h 16.88 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Praca.

Czwartek, 31 marca 2011 · dodano: 31.03.2011 | Komentarze 3

I znów do pracy. Tym razem sama. :)
Kategoria 0-25km, praca, samotnie :)


Dane wyjazdu:
10.28 km 0.00 km teren
00:38 h 16.23 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Praca.

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

I znów do pracy i z powrotem.
(Ps. Podana temperatura to temp. w drodze do pracy. Temp. przy powrocie ok.7 st.C.)
Kategoria 0-25km, praca, z Grzesiem


Dane wyjazdu:
10.83 km 0.00 km teren
00:37 h 17.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do pracy i ... z powrotem :)

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

Wczoraj znów do pracy rowerkiem. Fajnie się jeździ. Nie muszę czekać na autobus, który przyjeżdża jak mu się podoba - w sensie np. 15 minut przed czasem... A droga powrotna już całkowicie ułatwiona - jestem w domu godzinę wcześniej niż jakbym szła piechotką i dwie godziny wcześniej niż jakbym czekała na autobus powrotny. Chwała dla tego, co wymyślił rower. :)
Kategoria 0-25km, praca, z Grzesiem


Dane wyjazdu:
21.36 km 0.00 km teren
01:19 h 16.22 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W końcu rowerkiem do pracy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 4

Wczoraj na drugą zmianę w końcu pojechałam rowerkiem. Oczywiście w towarzystwie Grzesia. No i mam równo 5km do pracy, więc spokojnie sobie mogę pykać przy takiej pogodzie – jest szybciej i bezpieczniej.

Jedymy... :) © Ritha


Czekam na zielone © Ritha


Frac i takie tam ;) © Ritha


W pracy wsadziłam rower do środka. Dlatego też między innymi pojechałam Mieszczuchem – bo zajmuje mniej miejsca.

Wieczorem było tak fantastycznie, że postanowiliśmy jeszcze pokręcić się po mieści. Mmmm…. Było wiosennie, w miarę ciepło, bezwietrznie, na ulicach spokój – no fantastycznie.

Mielec nocą © Ritha


W przyszłym tygodniu jest otwarcie nowej galerii w Mielcu – Aury. Sssssss… Jak o niej myślę, to syczę jak wąż. Nie przyjęli mnie tam do pracy do Polo Marketu z powodu braku książeczki sanepidu. Taa gość brał ludzi ze starymi książeczkami z poprzednich prac, a przecież w każdej nowo podjętej pracy trzeba mieć nową książeczkę. No mniejsza z tym. Do optyka w tej galerii mnie też nie przyjęli z powodów nie znanych. A gość się zastanawiał tydzień i tydzień mnie w niepewności trzymał. Ale to wszystko to był palec Boży, bo ja teraz mam lepszą pracę w firmie windykacyjnej i jak będzie trzeba to ich tam wszystkich zwindykuję w tej Aurze :P

Nowa galeria Aura © Ritha


Po drodze spotkaliśmy jeszcze mojego tatę, który mknął na motocyklu. :) No i przed 23 do domku zanim ze Strefy zaczną wracać i zacznie się większy ruch.

Widok z wiaduktu © Ritha
Kategoria z Grzesiem, praca, 0-25km


Dane wyjazdu:
48.25 km 0.80 km teren
02:58 h 16.26 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:4.7
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Już prawie 50'tka :P

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 28.03.2011 | Komentarze 4

Wczoraj w końcu pogada dopisała. Było słonecznie, choć trochę chłodnno i lekki wiatr. Ale nie będziemy wybrzydzać. Zwłaszcza, że byliśmy umówieni z chłopakami. Z chłopakami… taaa, towarzystwo się wykruszyło, pozostał tylko Edziu. Umówiliśmy się więc punkt 13.00 pod Antkiem.

Antek wita przyjeżdżających do Mielca :) © Ritha


Pojechaliśmy przez kładkę do Podleszan i tam prosto w stronę Książnic.

Kościół w Książnicach © Ritha


Grześ dziś chciał porobić trochę zdjęć, dlatego robiliśmy sporo przystanków. Po drodze spotkaliśmy jak zwykle mnóstwo kapliczek.

Przydrożna kapliczka © Ritha


Chwila oddechu © Ritha


Z Książnic pojechaliśmy przez Kiełków. Tam skręciliśmy w boczną uliczkę pod kościół o dość ciekawej budowie. Następnie przez Błonie do naszego punktu docelowego, czyli Przecławia.

W siną dal... © Ritha


Kościół w Kiełkowie © Ritha


No i jesteśmy :)

Zamek w Przecławiu © Ritha


W parku zamkowym © Ritha


Zamek Reyów © Ritha


Armata :) © Ritha


Pokręciliśmy się po parku. Krokusiki już pięknie kwitną. Ukształtowanie teranu przy zamku jest dość faliste. Nie wszędzie da się podjechać rowerem.

Pcham.... © Ritha


Myślę... :) © Ritha


Przejechaliśmy jeszcze przez rynek w Przecławiu (który od niedawna znów jest miastem) i podjechaliśmy pod kościół. Akurat zaczynała się msza, więc byliśmy atrakcją turystyczną w naszych kaskach i ciuszkach rowerowych. :)

Rynek w Przecławiu © Ritha


Kościół w Przecławiu © Ritha


Zamyśliłam się.... © Ritha


Wyjeżdżając już z Przecławia zauważyliśmy jeszcze jedną kapliczkę. Jest na niej zaznaczony poziom, do którego była zalana w 1934r. Jest to około ¾ jej wysokości.

Kapliczka, zalana w 1934r. © Ritha


No to jedziemy w stronę Tuszymy przez most, który miał wyjątkowo wąski przejazd dla rowerzystów :/ Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że służy także za chodnik.

Most Przecław - Tuszyma © Ritha


Z Tuszymy pojechaliśmy na Dobrynin. Tam zatrzymaliśmy się przez cmentarzu, gdzie naszą uwagę zwrócił nowy obelisk, postawiony w 2010r. ku czci mieszkańców poległych w II wojnie światowej.

Krzyż i pamiątkowa tablica © Ritha


Kościół w Dobryninie © Ritha


Tu w Dobryninie kolejna kapliczka i coś dziwnego – ni to piwnica typu „ziemianka”, ni to schron jakiś poniemiecki… W każdym razie ciekawy obiekt.

Krzywa kapliczka w Dobryninie © Ritha



Ziemianka lub schron © Ritha


Z Dobrynina pojechaliśmy do Rzemienia. Chcieliśmy „zaliczyć” Pałac Szaszkiewiczów i obronną basztę.

Pałac Szaszkiewiczów W Rzemieniu © Ritha


Pałac c.d. :) © Ritha


Obronna baszta w Rzemieniu © Ritha


Ja i baszta :P © Ritha


No i wystarczy na dziś. Trzeba wraca ć do domku na amciu :)

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :) © Ritha


Dane wyjazdu:
28.06 km 0.00 km teren
01:50 h 15.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Odreagowanie nerwów i strach przed duchem :)

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3

Witam. Jak zwykle jestem opóźniona. A to dlatego, że ta wycieczka była w środę. Po nerwach związanych z moją "cudowną" rodzinką, o których można poczytać u Grześka, postanowiliśmy się zrelaksować na rowerkach. Ja co prawda jeszcze ze śpikiem, ale trudno. Umówiliśmy się z Edkiem, wieczorem, około 18.30. Ja pierwszy raz Foresterkiem w tym roku i pierwszy raz w kasku. Rower po renowacji - lux. Kask też lux.

Rithka i rowerki :P © Ritha


Z Edkiem mieliśmy się spotkać na rondzie za mostem.

Wisłoka o zmroku. © Ritha


Edziu i ja :) © Ritha


Grześ wypatrzył mi niedawno piankową bluzę, która stanie się chyba moją ulubioną – świetnie spełania swoje zadanie.

Bikerka :P © Ritha


Pojechaliśmy do Mielca, pokręciliśmy się trochę, Grześ pokazał Edkowi wiatrak na Borku.

Młyn Wiatrowy Lenartowiczów

Pojechaliśmy na Smoczkę. Nie będę pisać jakimi ulicami itp., bo to nudne. W każdym bądź razie Grześ chciał mi pokazać schron na os. Smoczka, który niedawno znalazł.

Schron na Smoczce. © Ritha


Se siedzę :P © Ritha


I znowu - schron :) © Ritha


Potem pojechaliśmy przez las. Było ciemno jak jasna cholera. Tylko lampki od rowerów świeciły. Hm… trochę się bałam, bo tam kawałek dalej w tych lasach, wg plotki straszy. Tzn. jakieś dwa lata temu było głośno o małej dziewczynce, która się tam ukazuje kierowcom. Mówiono, że jednemu kierowcy tira, który pędził tamtędy z zawrotną prędkością, owa dziewczynka nawet wskoczyła na siedzenie. Brrr… aż mnie dreszcze przechodzą. Nie wiadomo czy to prawda. Była jakaś ekipa z fundacji „Nautilus”, badali teren, wykryli silne pole magnetyczne, ale ducha nie spotkali.

Polowanie na ducha z Przyłęku

Plotki ucichły. Jednak jak tam jechaliśmy to wyobraźnia mi szalała. Miałam wrażenie, że dziewczynka w białej sukience zaraz wskoczy mi na bagażnik. Brrr…

Po prostu ja. © Ritha


Jedziemy...sruuu... © Ritha


Na szczęście po chwili wyłoniły się latarnie i droga, czyli cywilizacja. Uff.. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i czas do domu. Zależało mi wrócić o w miarę rozsądnej porze, bo rano wstaje o 5.15 meeee… A ja taki śpioch jestem! No ale… czego się nie robi… dla pieniędzy :D

Edi chciał jeszcze do Biedronki po zakupki wstąpić.

Pod Biedronką © Ritha


Pilnuję rowerków :) © Ritha


Odblaski działają © Ritha


Fajnie było. Trochę pogadaliśmy po drodze i dlatego prędkość nie była zawrotna. Na wyremontowanym Foresterku jechało się naprawdę dobrze. Mieszczuch też nie jest zły, ale jednak te koła 24”… trochę męczą. Nogi czuły moc, siłę, żeby przycisnąć, jednak gorzej z wydajnością oddechową. Nos zawalony, oddychało się masakrycznie, więc stwierdziliśmy, że nie ma co szaleć.

Edi odłączył od nas na ul. Legionów, a my jeszcze skręciliśmy na momencik w boczną uliczkę. Jest takie miejsce, z którego widać mielecką panoramę. Jakby nie te nerwy, które cały dzień nas trzymały (pomimo potrójnej melisy, którą sobie walnęłam), to byłoby całkiem romantycznie….

Mielecka panorama © Ritha


No i spokojnie wróciliśmy do domu. Ech... jak ja bym chciała z radością i chęcią do domu wracać. A tu nie znoszę wracać. Żle się tu czuję przez tych ludzi. Trzeba się koniecznie wyprowadzić. I to jak najszybciej. Jedyna pozytywna sprawa to moje nasze zwierzątka, które na nas czekają i cieszą się jak wracamy. Bo nie tylko psinka, ale również mój Munio – papużka falista, wita nas zawsze kiedy wracamy, świergocząc po swojemu.

:D © Ritha


Buźka :)

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Kask i reperacja Forestera.

Poniedziałek, 21 marca 2011 · dodano: 21.03.2011 | Komentarze 8

Biorąc przykład z Grzesia kupiłam i ja ostatnio "hełmofon".

Kask Crivit - bo łepetynę trzeba chronić. © Ritha


Ma taki myk z tyłu, że się świeci, więc będę jeszcze bardziej widoczna na drodze.:)

Światełko na kasku. © Ritha


No i doczekał się mój Forester dziś reperacji. Wiosna się zaczęła i Grzesiek wziął się za niego licząc na wspólną wycieczką. A mnie rozebrało przeziębienie i nici dziś z tego. Będzie Forester gotowy na przyszłość. :)

Rozbieranie kasety © Ritha


Kuleczki czekają na plumciu w benzynie... © Ritha


Okazało się, że w środku syf. © Ritha


Mnie nie było, ale pomoc oczywiście się znalazła.

Pomocnik musi być! © Ritha


Ściągnięte kółeczko © Ritha


Nowe smarowanie i układanie kulek © Ritha


Jest trochę patyczkowania z tym rowerem...

Czyściutko © Ritha


Po czyszczeniu... © Ritha


Kuleczki się czyszczą © Ritha


Kaseta zamienna © Ritha


I tak wszystko zostało wyczyszczone.:)

Finito © Ritha


I tak mój rowerek jest gotowy do drogi. Wszystko dzięki DaDasikowi. Dzięki Kochanie! Forester dostał nowe szprychy, kasetę i nową osłonkę łańcucha i szprych. Do tego kask i nic tylko wsiadać i jechać. A tu katar, z nosa się leje i muszę się najpierw wykurować.

Aaa! Zapomniałam się pochwalić, że aby lepiej widzieć sprawiliśmy sobie nowe okularki.

Nowe patrzałki :) © Ritha


Dane wyjazdu:
42.85 km 4.80 km teren
02:42 h 15.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Błotkiem przez las, asfaltem śladem zabytków :)

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 13.03.2011 | Komentarze 6

Planowaliśmy już kilka dni, że dziś gdzieś się ruszymy rowerkami. Zapowiadali ładną pogodę i sprawdziło się - pięknie, słonecznie, cieplutko - lux. Wyruszyliśmy w samo południe, wstępując jeszcze po - jak to mój Grześ określił - "hełmofon". Dziś pojechał z nami kolega Marcin, który dołączył po drodze. Nie wiedzieliśmy gdzie jechać, więc sruu... przed siebie.

Melnox na mieleckiej Strefie Ekonomicznej © Ritha


Pojechaliśmy więc przez Smoczkę i strefę w stronę Mościsk, odbijając na Wolę Chorzelowską. Tam są torfowiska.

Torfowiska na Woli Chorzelowskiej © Ritha


Na Woli Chorzelowskiej © Ritha


Fajnie, cisza, spokój, ani żywej duszy. Nie spotkaliśmy jednak pary łabądków, która tu zamieszkuje. Gdzieś się skryła. Ok, nie ma co, trzeba pędzić dalej. Chcieliśmy przebić się przez las, jednak nie było to łatwe. Rozmoczone drogi leśne, kałuże, błoto, masakra. Ja zaliczyłam glebę, na szczęście chłopaki nie zdążyli tego sfotografować. :p

Jedziemy przez las. © Ritha


Odpoczynek w lesie. :) © Ritha


W końcu przebiliśmy się na Dębiaki. Jest asfalt, hura! Od razu mniejsze tarcie i tym samym mniejsza mordęka! Pojechaliśmy do Sarnowa. Tam trochę zabytków po drodze co by się ukulturalnić :P Młyn wodny, XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki oraz piękny stary kościółek, który jest tak zadbany, że wcale na stary nie wygląda.

Młyn wodny w Sarnowie © Ritha


Więcej informacji na temat kościółka i cmentarza:
Cmentarz Ewangelicki XIX w.

Kościół w Sarnowie z 1833r.

XIX-wieczny Cmentarz Ewangelicki © Ritha


Kościół w Sarnowie. © Ritha


Kościół w środku © Ritha


Oki, wstąpiliśmy jeszcze do miejscowego sklepu po banana i pićku i wracamy do domku.


Odpoczynek pod kościółkiem © Ritha


Wracamy do domu © Ritha


Po drodze w Grochowym mijamy nowe elektrownie wiatrowe.

Wiatraki w Grochowym © Ritha


W Mielcu rozstaliśmy się z Marcinem i pojechaliśmy do domku grzać obiadek. Powiem Wam, że dało mi to trochę w dupę. Kondycji brak, wszystko mnie boli. Ale i tak już planujemy kolejną wycieczkę, nie ma, że boli.



Dane wyjazdu:
13.25 km 0.00 km teren
00:52 h 15.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:7.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Starówka i nie tylko :p

Środa, 9 marca 2011 · dodano: 10.03.2011 | Komentarze 5

Kolejna wycieczka. Dość krótka, aczkolwiek turystycznie intensywna (przynajmniej pod względem robienia zdjęć przez Grzesia). Wyjechaliśmy trochę późno, jakoś tak wyszło. Pojechaliśmy do Podleszan, żeby tam przez kładkę przebić się na Mielec.

Puste gniazdo czeka na powrót boćka :) © Ritha


Po drodze napotkaliśmy kilka starych, pięknych kapliczek.

Przydrożna kapliczka © Ritha


Następnie sruu w stronę Mielca przez kładkę. Na kładce krótki przystanek na kilka zdjęć. Słoneczko powoli już zaczęło zachodzić.

Mieszczuch o zachodzie słońca. © Ritha


Z tego miejsca pięknie prezentuje się kościółek na mieleckiej starówce.

Bazylika Mniejsza p.w. Św. Mateusza © Ritha


Kościółek po zmierzchu. © Ritha


Przy okazji focia sądu. Nie wiem dlaczego, ale on mi się kojarzy z takim ogromnym tortem waniliowym z czekoladową polewą. Mniam...:)

Sąd Rejonowy w Mielcu © Ritha


No i trzeba by do domku, bo zimno się zaczynało robić. Więc przez rynek, jeszcze kilka fotek. Rynek wciąż w remoncie. Rozkopany jak po wojnie. Początkowe plany były inne, ale wyszło jak wyszło. Zatwierdzony projekt (po kłótniach z miejscowymi sklepikarzami itp.) nie zapowiada rewelacji. Wszędzie parkingi wokół. Na środku wysepka, tylko co tam się zmieści. Trzy ławki? I przejść będzie ciężko na tą wysepkę, bo ruch puszczony naokoło rynku. Eee... beznadzieja, nie podoba mi się! Miało był zupełnie inaczej. :(

Rynek w remoncie © Ritha


Na koniec jeszcze wstąpiliśmy na Dworek Oborskich. Piękne miejsce ale ja już byłam taka zmarznięta, że szybciutko, rachu ciachu kilka fotek i już prosto do domku.

Dworek Oborskich © Ritha


Wyszło niecałe 14 km ale i tak warto było tyłek ruszyć.:)

Kategoria z Grzesiem, 0-25km


Dane wyjazdu:
20.50 km 0.30 km teren
01:38 h 12.55 km/h:
Maks. pr.:23.00 km/h
Temperatura:5.8
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sezon czas (wreszcie) zacząć!

Wtorek, 8 marca 2011 · dodano: 08.03.2011 | Komentarze 2

Witam. Rozpoczynamy nowy sezon! W tamtym roku nie prowadziłam mojego rowerowego bloga jak powinnam i jak bym chciała. Moja wina - pisanie pracy licencjackiej i ...lenistwo (co tu kryć). Ale koniec tego dobrego! W tym roku postanowiłam to zmienić!:)
Dziś nasza pierwsza wycieczka, akurat w Dzień Kobiet wypadła. Po pierwsze mój Grześ w końcu skończył swojego Romualda naprawiać uff... :) Po drugie pogoda wyśmienita. Słoneczko, bezchmurnie, bezwietrznie i w miarę ciepło. Po trzecie, nie chwaląc się i nie zapeszając, dostałam dziś nareszcie pracę po półrocznych poszukiwaniach, więc energia z radości mnie rozpierała! No to w drogę sruu....

Ritha pod Iskrą © Ritha


Mój Foresterek jeszcze czeka na wiosenny przegląd, więc przydał się dziś "Mieszczuch" - rowerek zastępczy, na krótkie wypady.

Rowerek zastępszy "Mieszczuch" © Ritha


Rundka po mieście, wspaniale! Brakowało mi tego!

Romuald i Mieszczuch © Ritha


Wiosnę czuć wszędzie. Jest niby ok, ale gdy tylko się ściemni od razu powietrze staje się mroźne. Za to jak romantycznie tak sobie jechać przy zachodzącym słońcu z moim DaDasikiem. Zwłaszcza po takiej długiej przerwie! Muszę jednak popracować nad kondycją. Po zimie kości nie rozruszane.:)

Krótki odpoczynek, bo kondycja jeszcze nie ta!:) © Ritha


Wiadukt w remoncie. Moja sunia biedna dostaje ataków paniki, gdy pod nim przechodzimy. Bo się tłuką na nim i ona się panicznie boi.

Mielecki wiadukt w modernizacji. © Ritha


Na dziś wystarczy. :)
Kategoria z Grzesiem, 0-25km