Info
Ten blog rowerowy prowadzi Ritha z miasteczka Mielec. Mam przejechane 3259.17 kilometrów w tym 177.69 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.12 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Luty1 - 3
- 2013, Kwiecień3 - 2
- 2012, Wrzesień1 - 0
- 2012, Sierpień1 - 0
- 2012, Czerwiec2 - 3
- 2012, Maj27 - 13
- 2012, Kwiecień17 - 19
- 2012, Marzec26 - 28
- 2011, Wrzesień1 - 0
- 2011, Sierpień4 - 9
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec8 - 2
- 2011, Maj11 - 4
- 2011, Kwiecień13 - 25
- 2011, Marzec10 - 35
- 2010, Sierpień1 - 0
- 2010, Czerwiec8 - 2
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień8 - 4
- 2010, Marzec7 - 2
- 2010, Luty1 - 0
Dane wyjazdu:
28.06 km
0.00 km teren
01:50 h
15.31 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Odreagowanie nerwów i strach przed duchem :)
Środa, 23 marca 2011 · dodano: 26.03.2011 | Komentarze 3
Witam. Jak zwykle jestem opóźniona. A to dlatego, że ta wycieczka była w środę. Po nerwach związanych z moją "cudowną" rodzinką, o których można poczytać u Grześka, postanowiliśmy się zrelaksować na rowerkach. Ja co prawda jeszcze ze śpikiem, ale trudno. Umówiliśmy się z Edkiem, wieczorem, około 18.30. Ja pierwszy raz Foresterkiem w tym roku i pierwszy raz w kasku. Rower po renowacji - lux. Kask też lux.Rithka i rowerki :P© Ritha
Z Edkiem mieliśmy się spotkać na rondzie za mostem.
Wisłoka o zmroku.© Ritha
Edziu i ja :)© Ritha
Grześ wypatrzył mi niedawno piankową bluzę, która stanie się chyba moją ulubioną – świetnie spełania swoje zadanie.
Bikerka :P© Ritha
Pojechaliśmy do Mielca, pokręciliśmy się trochę, Grześ pokazał Edkowi wiatrak na Borku.
Młyn Wiatrowy Lenartowiczów
Pojechaliśmy na Smoczkę. Nie będę pisać jakimi ulicami itp., bo to nudne. W każdym bądź razie Grześ chciał mi pokazać schron na os. Smoczka, który niedawno znalazł.
Schron na Smoczce.© Ritha
Se siedzę :P© Ritha
I znowu - schron :)© Ritha
Potem pojechaliśmy przez las. Było ciemno jak jasna cholera. Tylko lampki od rowerów świeciły. Hm… trochę się bałam, bo tam kawałek dalej w tych lasach, wg plotki straszy. Tzn. jakieś dwa lata temu było głośno o małej dziewczynce, która się tam ukazuje kierowcom. Mówiono, że jednemu kierowcy tira, który pędził tamtędy z zawrotną prędkością, owa dziewczynka nawet wskoczyła na siedzenie. Brrr… aż mnie dreszcze przechodzą. Nie wiadomo czy to prawda. Była jakaś ekipa z fundacji „Nautilus”, badali teren, wykryli silne pole magnetyczne, ale ducha nie spotkali.
Polowanie na ducha z Przyłęku
Plotki ucichły. Jednak jak tam jechaliśmy to wyobraźnia mi szalała. Miałam wrażenie, że dziewczynka w białej sukience zaraz wskoczy mi na bagażnik. Brrr…
Po prostu ja.© Ritha
Jedziemy...sruuu...© Ritha
Na szczęście po chwili wyłoniły się latarnie i droga, czyli cywilizacja. Uff.. Pokręciliśmy się jeszcze trochę po mieście i czas do domu. Zależało mi wrócić o w miarę rozsądnej porze, bo rano wstaje o 5.15 meeee… A ja taki śpioch jestem! No ale… czego się nie robi… dla pieniędzy :D
Edi chciał jeszcze do Biedronki po zakupki wstąpić.
Pod Biedronką© Ritha
Pilnuję rowerków :)© Ritha
Odblaski działają© Ritha
Fajnie było. Trochę pogadaliśmy po drodze i dlatego prędkość nie była zawrotna. Na wyremontowanym Foresterku jechało się naprawdę dobrze. Mieszczuch też nie jest zły, ale jednak te koła 24”… trochę męczą. Nogi czuły moc, siłę, żeby przycisnąć, jednak gorzej z wydajnością oddechową. Nos zawalony, oddychało się masakrycznie, więc stwierdziliśmy, że nie ma co szaleć.
Edi odłączył od nas na ul. Legionów, a my jeszcze skręciliśmy na momencik w boczną uliczkę. Jest takie miejsce, z którego widać mielecką panoramę. Jakby nie te nerwy, które cały dzień nas trzymały (pomimo potrójnej melisy, którą sobie walnęłam), to byłoby całkiem romantycznie….
Mielecka panorama© Ritha
No i spokojnie wróciliśmy do domu. Ech... jak ja bym chciała z radością i chęcią do domu wracać. A tu nie znoszę wracać. Żle się tu czuję przez tych ludzi. Trzeba się koniecznie wyprowadzić. I to jak najszybciej. Jedyna pozytywna sprawa to moje nasze zwierzątka, które na nas czekają i cieszą się jak wracamy. Bo nie tylko psinka, ale również mój Munio – papużka falista, wita nas zawsze kiedy wracamy, świergocząc po swojemu.
:D© Ritha
Buźka :)
Kategoria z Grzesiem, w grupie, 25-50km, wieczorne wypady
Komentarze
sikor4fun-remove | 20:17 sobota, 26 marca 2011 | linkuj
Ten pies to ma naprawdę z wami dobrze ;D Dobrze Ci leży ten kask :]
Pozdrawiam
Pozdrawiam
kamiloslaw1987 | 18:54 sobota, 26 marca 2011 | linkuj
Sporo tych odblasków ale to dobrze:)
Hehe snoop dog:]
Hehe snoop dog:]
DaDasik | 17:12 sobota, 26 marca 2011 | linkuj
Nie dziwię się jakby tam straszyło..... Droga śmierci..... Tyle tam jest krzyży, jak na cmentarzu..... Cóż, niektórzy nie maja wyobraźni prowadząc swoje auta.... :/
Komentuj